PYCHA!

Od czasu do czasu na profilach społecznościowych publikuje zdjęcia naszego jadła. Jak być może czytaliście w części "O mnie" jestem fanką wypiekania słodkości, ale i wytrawne gotowanie sprawia mi radość. Często to właśnie oddanie się sztuce kulinarnej stanowi dla mnie chwilę relaksu.

Kilka dni temu uraczyłam Was - Drodzy Czytelniczy - zdjęciem wyprodukowanej tarty kalafiorowej, której prowodyrką była Koko. Moje starsze Dziecię ubóstwiające książki w ogólności, często sięga po jakieś pozycje kulinarne spoczywające na półkach w naszym siedzisko-regale jadalnianym i proponuje: "Mamo! Ugotuj to.".
Tym razem było podobnie, a że chyba Wam się spodobało i jedna z Czytelniczek zasugerowała mi poszerzenie bloga o zakładkę "Pyszności", zatem czynię to z przyjemnością.

Jedyna zmiana dotyczy modyfikacji tytułu zakładki. W momencie kiedy nasze młodsze Dziecię jadło zupę (mego wykonastwa) i powiedziało "pycha", (a trzeba Wam wiedzieć, że mówi stosunkowo niewiele, a dokładnie - krótko i treściwie) uznałam, że to "Pycha!" jest bardziej nasze, bardziej realityszołowate i zmieniłam nazwę na taką właśnie 😊

Aż swieżbiły mnie palce, żeby napisać to wprowadzenie do naszego kulinarnego, domowego pamiętnika.
W tej części znajdziecie wpisy naznaczone kulinarnie, z nutą naszego domostwa i opowiastką o historii powstania owego dzieła jedzeniowego.

Zapraszam Was do naszego świata, do naszej kuchni i jadalni 😊

Smacznego!
marta